Powołania

List o. Prowincjała z wizyty w Afryce

Wraz z o. Piotrem Boroniem wyruszyliśmy z animacyjną wizytą do naszych współbraci w Burkina Faso i na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Dla o. Boronia wyjazd ten miał też ogromnie znaczenie sentymentalne: wszak 20 lat temu posługiwał przez 1,5 roku na Wybrzeżu (w Bouafle i w Abidżanie). Kiedy ruszaliśmy, w Europie koronawirus dopiero zaczynał nieśmiało pokazywać na co go stać (na lotniskach właściwie wszystko odbywało się jak dotychczas poza tym, że w Burkina Faso była obowiązkowa dezynfekcja rąk i należało wypełnić kartę medyczną. Podobna procedura miała miejsce na lotnisku na Wybrzeżu).

Z lotniska w Ouagadougou (czyt. Ołagadugu) jak zwykle czekał na nas brat Jan. Wraz z nim udaliśmy się de naszej misji w Koudougou (również jak zawsze odwiedzając po drodze katedrę).

Na miejscu czekali już na nas pozostali współbracia na czele z seniorem/emerytem (lub jak go tutaj nazywają z szacunkiem miejscowi - Yabą, czyli mędrcem) o. Andrzejem Kobylińskim. Ponieważ był to już późny wieczór, zasiedliśmy do kolacji, podczas której omówiliśmy plan naszego pobytu (jak zwykle okazało się, że za krótkiego...).

Następne dni były bardzo intensywne. Każdy rozpoczynał się poranną Eucharystią (o 6.00!), a następnie osobistą modlitwą brewiarzową; w tym czasie nasi współbracia spowiadali. O. Piotr Boroń po raz pierwszy od 20 lat przewodniczył Eucharystii w języku francuskim (według miejscowych lingwistów poradził sobie świetnie).

Mieliśmy również pojechać na wioski, spotkać się z naszymi prepostulantami, ich formatorem, księdzem biskupem (po raz kolejny omawiając problem własności terenu pod kościół), radą parafialną, a także na rozmowach indywidualnych z każdym ze współbraci (tutaj o. Boroń w razie konieczności służył jako tłumacz). W ramach rozrywki pojechaliśmy na spotkanie z krokodylami...

Nasz pobyt zwieńczyliśmy spotkaniem wspólnotowym, podczas którego omówiliśmy różne ważne dla misji sprawy. Przekazałem też bieżące informacje z życia Prowincji i Zgromadzenia.

Nadszedł dzień wyjazdu do Abidjanu, czyli miejsca tak bliskiego sercu o. Piotra.

W Abidżanie czekał na nas o. Tomasz Pawlik, tym razem w „asyście” ojców Valentyna i Feliksa.

Udaliśmy się na Vridi, czyli jak tutaj nazywają to współbracia, do klaretyńskiego Watykanu....

Po obowiązkowych „nowelach”, czyli wieściach (zawsze dobrych!), łyku wody i uścisku dłoni (wtedy jeszcze możliwym...), zasiedliśmy do wspólnego stołu. Podczas posiłku omówiliśmy program i udaliśmy się na obowiązkową sjestę.

Na Wybrzeżu odwiedziliśmy oczywiście wszystkie nasze wspólnoty (o. Piotr Boroń stwierdził, że miejsca, które znał zmieniły się nie do poznania. On chyba nie aż tak, bo niektórzy - dorośli parafianie - podchodzili do niego i mówili, że uczył ich katechezy). Program wszędzie wyglądał mniej więcej tak samo: rozmowy osobiste i wspólnotowe, czyli po prostu bycie razem choć przez chwilę (bo w każdej ze wspólnot byliśmy maksymalnie dwa dni).

Nasz pobyt został zwieńczony (tak się nam wtedy wydawało...) spotkaniem wszystkich Klaretynów, pracujących na Wybrzeżu Kości Słoniowej (z powodu choroby zabrakło niestety o. Emiliana). Najważniejszą częścią spotkania była oczywiście wspólna Eucharystia, którą rozpoczęliśmy dzień. Następnie adoracja, praca tematyczna w grupach (mocne i słabe strony naszych klaretyńskich misji; nasze marzenia, czyli misje klaretyńskie na WKS w roku 2030; a także co zrobić, by nasze parafie były bardziej klaretyńskie). Po przerwie nadszedł czas na podsumowanie pracy w grupach (bardzo owocne) i wybór superiora regionalnego na kolejne trzy lata (niemal jednogłośnie został nim wybrany po raz kolejny o. Valentyn). Po obiedzie i przerwie omówiliśmy sprawy bieżące, był czas na pytania i wolne wnioski.

Następnego dnia rano udaliśmy się w podróż powrotną do Abidjanu licząc na terminowy powrót do Polski... Póki co wiemy, że jest to niemożliwe i czekamy na rozwój wypadków...

Tutaj wszelkie działania duszpasterskie zostały zawieszone na dwa tygodnie (Eucharystie sprawujemy bez ludu...).

Wierzę mocno, że już niedługo wrócimy do Polski i nie będzie konieczności wypisywania nam dekretów na posługę na Wybrzeżu...

Ps. Śmieję się trochę z o. Piotra Boronia, że coś się nie może z tą Afryką dogadać: 20 lat temu wyjechał z niej przedwcześnie (Kapituła), a teraz coś go nie chce puścić...

 

    AbidżanAbidżan - po połowieAbidżan - udana przeprawaAbidżan - klasyka AfrykiAbidżanAbidżanAbidżan - o. Piotr i o. TomaszAbidżan - tu też puste kościołyAbidżan - początki Prokury MisyjnejAbidżan - Biblioteka imienia o. Piotra BęzyAbidżan - fundatorzy Prokury MisyjnejAbidżan - nowa bibliotekaAbidżan - nowa bibliotekaAbidżan - o. Andrew Cantona - odpowiedzialny za Prokurę MisyjnąAbidżan - nowa bibliotekaAbidżan - stara bibliotekaAbidżan - stara bibliotekaAbidżan - dary dla ProkuryAbidżan - aż miło popatrzećAbidżan - pierwsze spotkanie grupy Prokury MisyjnejAbidżan - i od razu Team-shirtyAbidżan - ambitni i gotowi do pracy
©2024 Misjonarze Klaretyni Prowincja Polska. Wszelkie prawa zastrzeżone
Zadaj pytanie on-line