Powołania

1(129)2018 Od Redakcji

       Wiele lat temu, kiedy jeszcze nie ukazywało się Życie Konsekrowane, pewien zacny kapłan, dziś emerytowany profesor filozofii, objąwszy posługą proboszcza w trochę zapuszczonej podmiejskiej parafii, podczas niedzielnej Mszy świętej zasugerował wiernym potrzebę uporządkowania terenu wokół kościoła i plebani, zanim przyjadą inżynierowie omówić z nim konieczne prace remontowe. Następnego dnia rano, przybyłym chętnie do pomocy chłopom, rozdał narzędzia i polecił demolicję zniszczonego tugurium za nową plebanią, a sam wsiadłszy do swego sędziwego pickupa, pojechał do GS-u na zakupy. Wróciwszy dwie godziny później, zastał mężczyzn tak jak ich zostawił: siedzących bezproduktywnie z zapalonymi papierosami na progu walącej się rudery. Byli wyraźnie zakłopotani otrzymanym poleceniem i zmęczeni desperackimi próbami zrozumienia co też wielebny mógł mieć na myśli prosząc ich o „te molicje tu gurum”. Bynajmniej nie lenistwo ani brak gorliwości w wykonywaniu zleconych prac były przyczyną ich wielogodzinnej bezczynności, podczas których mogliby zrobić niemało we własnych zagrodach i gospodarstwach.
       Przyczyną wielu konfliktów na każdym etapie życia społecznego – od niesnasek w najmniejszej grupie po napięte stosunki międzynarodowe – bywa często zła jakość albo nawet brak odpowiedniej komunikacji. Pracowitość bez odpowiedniej współpracy prowadzi w prostej linii do pracoholizmu i wypalenia zawodowego, a gorliwość do zniechęcenia i wypalenia duchowego. Do perfekcji w wykonywaniu zarówno prostych jak i tych bardziej skomplikowanych czynności zwykle dochodzi się latami, ale wielokrotnie szybciej pod okiem mistrza, którego rady pozwalają zaoszczędzić czas i energię. A im szybciej ogląda się coraz lepsze owoce włożonego wysiłku, tym więcej satysfakcji przynoszą one ich wykonawcy, nakręcając spiralę pracowitości i gorliwości. I o to właśnie chodzi w zdobywaniu i praktykowaniu kolejnych cnót.
       W tym numerze kończymy omawianie siedmiu cnót głównych, choć chcemy jeszcze przez jakiś czas kontynuować rozważania o innych cnotach ważnych w dążeniu do doskonałości chrześcijańskiej drogą rad ewangelicznych. Do podzielenia się refleksją o cnocie gorliwości i pracowitości (diligentia) poprosiliśmy tym razem przede wszystkim siostry zakonne, ze zgromadzeń apostolskich, misyjnych, dawniej klauzurowych i obecnie klauzurowych, a nawet mniszki. Wada przeciwna tej cnocie – lenistwo (acedia) – dotyczyć może bowiem zarówno naszego zaangażowania apostolskiego jak i tego duchowego. Owszem, tak jak ostatnia wada główna, tak też przeciwna jej cnota niewspółmiernie łatwo rzucają się w oczy postronnym obserwatorom, gdy tymczasem faktycznie odpowiedzialne za tę „oczywistość” bywają często dyskretne trudności zupełnie innej natury. Tak jak nie zawsze nieposłuszeństwo wynika z braku pokory, tak też nie zawsze brak umiejętności, a nawet niezaradność życiowa są pochodną lenistwa i braku gorliwości. Człowiek współczesny chce rozumieć sens dawanych mu poleceń i wykonywać zlecone mu zadania odpowiedzialnie. Pragnie cieszyć się zaufaniem, domaga się coraz więcej miejsca na jego kreatywność i twórczą spontaniczność. Jakże często mylimy nieumiejętność z lenistwem lub nieposłuszeństwem, zaś brak inicjatywy i odpowiedzialności z pracowitością, gdy tymczasem prowadzą one do bezrefleksyjnego wykonywania poleceń, które tak naprawdę ma niewiele wspólnego z cnotą gorliwości. I vice versa: leń, gdy mu się nie chce (a prawie zawsze mu się nie chce), mówi że nie potrafi, albo że jest zapracowany.
       W tym roku, bardzo ważnym dla nas z racji setnej rocznicy odzyskania niepodległości i 250-lecia zawiązania konfederacji barskiej, będziemy obchodzić jeszcze inne jubileusze i celebrować ważne wydarzenia religijne: 800. rocznicę założenia przez św. Piotra Nolasco zakonu mercedariuszy1 czyli Zakonu Najświętszej Maryi Panny Miłosierdzia dla wykupywania niewolników chrześcijańskich z rąk muzułmańskich Maurów; rok Stanisława Kostki z okazji 450. rocznicy jego śmierci2; rok świętego Józefa z narodowego sanktuarium w Kaliszu; w październiku Synod Biskupów poświęcony młodzieży i rozeznawaniu powołania, a w lipcu 25. rocznicę ukazania się pierwszego numeru Życia Konsekrowanego.
       Unikając choćby pozorów składania obietnic bez pokrycia, Dariusz Lewandowski – spiritus movens i pierwszy redaktor naczelny powstającego kwartalnika – ze szczerym do bólu poczuciem realizmu zwracał się do jego Czytelników, pisząc pierwsze Słowo od Redakcji: „Trzymasz pismo skierowane do sióstr, braci i kapłanów zakonnych. Pismo jest nowe i czasy, w których się pojawia, są nowe. Nowe – nie znaczy dobre. Jako redakcja chcemy być w tych nowych czasach z Wami, aby wspólnie, odważniej i umiejętniej, przeżyć zderzenie z sekularyzacją polskiego społeczeństwa, wytrzymać jej brutalne ciosy. Jeśli nawet nie uda się nam uczynić tego procesu mniej bolesnym, być może stanie się on dla nas bardziej zrozumiały i – co za tym idzie – mniej niebezpieczny” (s. 2). On sam uległ tej sekularyzacji, ale Życie Konsekrowane przetrwało i nieprzerwanie jest z Wami. Ten numer jest 98., lecz już 129., bowiem w międzyczasie, wychodząc naprzeciw potrzebom naszych Czytelników, kwartalnik przekształcił się w dwumiesięcznik.
       Niestety nie straciły swej aktualności pierwsze słowa pierwszego artykułu w pierwszym numerze, które wyszły spod pióra Severino María Alonso: „Żyjemy w epoce ogólnego pomieszania pojęć. Jesteśmy świadkami bolesnego przeinaczania, nieskrępowanego nadużywania języka, uporczywego odzierania go z wartości, manipulowania nim, a nawet przywłaszczania słów” (Władza zakonna, tłum. Marta Szafrańska-Brandt, s. 4). Od 25 lat staramy się je wyjaśniać, przybliżać i oczyszczać, bardziej lub mniej umiejętnie, czasem z zamiarem trafienia do czytelnika bardziej rozmodlonego, a czasem bardziej wyedukowanego, pragnąc przy tym szczerze, aby modlitwa i studium nie były dychotomią lecz synergią w naszej konsekrowanej rzeczywistości.
       Przeglądając pierwsze numery można w nich znaleźć powtarzaną od czasu do czasu zachętę do Czytelników o współudział w redagowaniu naszego Pisma. Z czasem pojawiła się w nim rubryka poświęcona duchowości założycieli i charyzmatowi zgromadzeń, oraz miejsce na sprawozdania, refleksje i recenzje. Zdarza się, że przez obfitość materiałów, nadesłane teksty czekają na publikację dłużej niż rok, ale bywa też i tak, że brakuje nam tekstów prezentujących mniej znane aspekty duchowości zakonnych. Często też można odnieść wrażenie, jakby na rynku wydawniczym związanym z teologią życia konsekrowanego nie było żadnych nowych pozycji godnych opublikowania ich recenzji i zachęcenia innych do ich lektury. A może po prostu za mało czytamy.

            Przypisy:

1 W budynku byłego klasztoru mercedariuszy, odebranym im w 1835 roku (kasata zakonów, nacjonalizacja i wyprzedaży majątków kościelnych za rządów Juana Álvareza Mendizábala) i zamienionym na koszary, a później siedzibę sądu miejskiego w Vich, w roku 1849 powstała pierwsza wspólnota misjonarzy klaretynów.

2 W budynku tego samego nowicjatu, w którym odbywał formację i zmarł Stanisław Kostka, 272 lata później przebywał w nowicjacie jezuitów Antoni Klaret.

©2024 Misjonarze Klaretyni Prowincja Polska. Wszelkie prawa zastrzeżone
Zadaj pytanie on-line