Powołania

2(130)2018 Od Redakcji

       Pochodząca z Singapuru amerykańska pianistka Kate Liu, laureatka XVII Konkursu Chopinowskiego (2015, III miejsce), wyznała w jednym z udzielonych w czasie jego trwania wywiadów: „najtrudniejsze w byciu pianistą jest odosobnienie, z którym musimy się mierzyć. Wprawdzie gramy muzykę kameralną albo z orkiestrą, jeśli mamy okazję... jednak spędzamy godziny sami ze sobą, ćwicząc, myśląc, analizując, co jest wspaniałym zadaniem samo w sobie, ale może najtrudniejszym dla pianisty, bo brak w tym interakcji z drugim muzykiem. Wzrasta się w samotności”. Gdyby sto lat wcześniej późniejsza święta karmelitanka, filozof Edyta Stein, pisząc swój doktorat o zagadnieniu empatii (Zum Problem der Einfühlung, Halle 1917) spotkała muzyka, który grając konkretny utwór starałby się odtworzyć w sposób możliwie perfekcyjny stany emocjonalne autora towarzyszące mu przy jego komponowaniu – kontemplując piękno dzieła, podziwiając osobowości jego autora i próbując zrozumieć okoliczności jego powstania, czyli praktykując empathy w znaczeniu, jakie temu słowu nadał jego twórca Edward Titchener, tłumacząc na angielski kluczowe w psychologicznej teorii doznania estetycznego Roberta Fischera i Theodora Lippsa niemieckie Einfühlung – a jednocześnie czułby się osamotniony właśnie w tym co robi, to być może jej fenomenologiczne ujęcie empatii wyglądałoby nieco inaczej niż we wspomnianej rozprawie naukowej.
            Świadomi tego, że przynajmniej na obecnym etapie rozwoju koncepcji empatii, nie da się ustalić jednej wspólnej definicji, która pogodziłaby myślicieli prezentujących różne paradygmaty naukowe, odrzucimy niefortunne utożsamianie empatii ze współczuciem oraz budzące wątpliwości sprowadzanie empatii do wyobrażeniowego, pozaracjonalnego współodczuwania. Za Edytą Stein uznamy natomiast argumenty zwolenników świadomego, kontrolowanego przez umysł, racjonalnego wczuwania się zarówno w stany emocjonalne jak i w sposób percepcji i rozumienia rzeczywistości przez inne osoby, i zaproponujemy aby w tym miejscu za empatię jako cnotę uważać umiejętność rozumienia i doświadczania jak własnych, stanów psychicznych drugiej osoby, przyjemnych bądź przykrych; z tym że umiejętność nie wrodzoną lecz nabywaną jak każda inna cnota uczynkowa na drodze wielokrotnie powtarzanych, coraz bardziej trafnych prób ich rozumienia i utożsamienia się z doświadczającym je podmiotem. Innymi słowy, umiejętność przeżywania jak własnych przeżyć innych osób, i jednocześnie ich rozumienia tak, jak je rozumieją te osoby.
            Pianistka Liu, stwierdzając że podczas koncertu to ona akompaniuje orkiestrze, a nie odwrotnie, zwróciła uwagę na to, jak istotna jest w jej profesji umiejętność wsłuchiwania się w dźwięk każdego instrumentu orkiestry, choć wydawałoby się, że wystarczy jeśli zadaniu temu sprosta dyrygent, a solista pozwoli tylko prowadzić się dyrygentowi. Harmoniczne współbrzmienie wszystkich sekcji instrumentalnych w orkiestrze symfonicznej wymaga nie tylko posiadania przez ich członków odpowiedniego talentu muzycznego oraz długich lat wspólnych ćwiczeń i koncertowania, ale również umiejętności zgrania się wszystkich muzyków w różnych okolicznościach – choćby podczas towarzyszenia nieznanym muzykom lub wokalistom ­– a zatem pozawerbalnego zrozumienia, odpowiedniej interpretacji towarzyszących artystom emocji i perfekcyjnej komunikacji między nimi. Ponieważ w miarę liczebnego wzrostu orkiestry staje się to coraz mniej wykonalne, do koordynowania działań w dużym zespole faktycznie niezbędny jest dyrygent. Podczas koncertów z obcym solistą jego obecność jest kluczowa. Dyrygent niezdolny do empatyzowania z solistą nie będącym członkiem orkiestry zepsuje każdy koncert.
            Koncert Kate Liu podczas Konkursu Chopinowskiego w Filharmonii Warszawskiej pod dyrekcją Jacka Kasprzyka, podobnie jak wszystkie pozostałe koncerty finałowe, był dobrym przykładem kunsztu i umiejętności empatyzowania tego wielkiego, a przy tym bardzo skromnego dyrygenta. Obyło się co prawda bez większych wpadek w grze zarówno finalistów jak i członków orkiestry, które jeszcze bardziej uwidoczniłyby empatię mistrza Kasprzyka, ale i tak słuchanie tych koncertów, a zwłaszcza obserwowanie postawy dyrygenta (filmowa dokumentacja TVP dostępna w internecie), bardziej od niejednej rozprawy naukowej, może przyczynić się do zrozumienia czym w istocie jest empatia.
            Naszym Czytelnikom proponujemy tym razem lekturę kilku opracowań i refleksji na temat cnoty empatii w życiu konsekrowanym i życzymy, aby żadne z nas nie musiało nigdy powtórzyć za utalentowaną pianistką Liu, że miało kiedykolwiek poczucie wzrastania w swojej zasadniczej profesji – w życiu zakonnym we wspólnocie – w osamotnieniu i braku interakcji z innymi profesjonalistami od ścisłego naśladowania Jezusa Chrystusa. Jeżeli takie sytuacje miały lub mają miejsce, to nie obciążajmy pochopnie wyłączną odpowiedzialnością za nie dyrygenta wspólnoty, nawet jeśli faktycznie nie jest on bez winy, a przytoczona metafora XVII Konkursu Chopinowskiego niech pomoże ostudzić towarzyszące temu emocje. Inna sprawa, że mianowanie bądź zatwierdzanie wyboru na przełożonego człowieka niezdolnego do empatii jest nie tylko wielkim nieporozumieniem, nie tylko przyzwalaniem na eskalację potencjalnych konfliktów, ale przede wszystkim jest zaprzeczaniem teologicznej istoty tej funkcji i przekłamywaniem sensu rady ewangelicznego posłuszeństwa.

©2024 Misjonarze Klaretyni Prowincja Polska. Wszelkie prawa zastrzeżone
Zadaj pytanie on-line