Powołania

4(126)2017 Od Redakcji

       Zbliża się wspomnienie liturgiczne św. Brata Alberta w roku szczególnie jemu poświęconym, dlatego w części dedykowanej duchowości założycieli zamieszczamy w tym numerze obszerny wybór tekstów o nim, które padły z ust lub wyszły spod pióra św. Jana Pawła II w trakcie sprawowanie jego pasterskiej posługi na Stolicy Piotrowej. Papież Wojtyła nie tylko beatyfikował i kanonizował Adama Chmielowskiego, ale też wielokrotnie w swoich przemówieniach, kazaniach, modlitwach, listach i książkach przywoływał jego wspaniałą postać, duchowość i dzieła miłosierdzia, nie kryjąc ich wpływu na swoje powołanie kapłańskie i umocnienie przekonania do opcji na rzecz ubogich, która z kolei nie pozostała bez wpływu na wkład Jana Pawła II w szerzenie kultu Bożego miłosierdzia. Przypominamy też drogim Czytelnikom, że w numerach 5/55 (2005), 3/71 (2008), 6/74 (2008) i 6/80 (2009) znajdziecie drobiazgowe opracowania duchowości tego wielkiego Świętego i jego charyzmatycznej spuścizny.

       Bieżący numer poświęcamy czwartej cnocie głównej: gaudium de bono proximo (proximi) – radości z dobra bliźniego (bliźnich), z jego pomyślności, powodzenia, szczęścia – którą jedni tłumaczą na język polski jako miłość, inni bardziej trafnie jako życzliwość. Jest to jedna z najbardziej potrzebnych cnót do nawiązywania i do umacniania serdecznych relacji interpersonalnych w każdej grupie społecznej, a zwłaszcza braterskich więzi we wspólnotach zakonnych, o których kilkanaście lat temu wyraźnie przypomniała nam instrukcja Congregavit nos in unum Christi amor (nr 3, 7, 9, 11-28, 30, 32, 37, 41, 48, 64), zwracając szczególną uwagę na fundamentalną dla życia konsekrowanego rolę, jaką odgrywa w nim „świadectwo radości”, „zdolność wspólnego świętowania” oraz „radowanie się radością brata” (nr 28).

       Człowiek wierzący powinien traktować bono proximo zarówno w aspekcie doczesnym jak i wiecznym. Jeżeli ktoś potrafi szczerze cieszyć się szczęściem drugiego człowieka, zarówno przyjaciela jak i nieprzyjaciela, jeżeli potrafi z serca wybaczyć wrogowi każdą winę i życzyć mu szczęścia, to również nie powinien mieć problemów z odczuwaniem radości z powodu jego szczęścia wiecznego, ani trudności ze szczerym życzeniem mu zbawienia lub niekłamanym pragnieniem spotkania się z nim w niebie. Ale jeżeli ktoś nie potrafi się cieszyć przeżywanym tu i teraz szczęściem konkretnego bliźniego: współsiostry, współbrata, podwładnego, przełożonego, więc tym bardziej swojego rywala, przeciwnika czy dłużnika, nosi do niego żal i pretensje lub ciągle mu czegoś zazdrości, daleko bardziej nie będzie umiał cieszyć się jego szczęściem wiecznym, nie będzie w stanie życzyć mu dostania się do nieba i zapewne nigdy nie będzie chciał go tam spotkać, zwłaszcza w perspektywie całej wieczności.

       Bóg jest w stanie zaradzić zmartwieniom nieżyczliwego człowieka i przychodząc w sukurs jego niedoskonałości, pozwolić mu jak najdłużej – nawet do dnia sądu ostatecznego – przebywać w czyśćcu, aby oszczędzić mu cierpienia z oglądania w niebie szczęśliwych ludzi, których nie cierpiał na ziemi, których nigdy nie nauczył się kochać, względem których żywił nieprzychylne uczucia powiązane z czwartą wadą główną, zaniedbując jednocześnie starania o zdobycie i praktykowanie czwartej cnoty głównej. Czy zaś w dniu sądu ostatecznego Bóg pozwoli wejść do nieba ludziom zazdrosnym, zawistnym i nieżyczliwym – co by oznaczało wyrok skazujący ich na wieczne cierpienie z powodu szczęścia ich domniemanych krzywdzicieli, którzy zostaliby zbawieni – tego nie wiemy.

       Jeżeli lektura proponowanych tekstów, przygotowana przez znanych specjalistów życia duchowego i społecznego, zdoła pobudzić Was, drodzy Czytelnicy, do twórczej refleksji, podzielcie się nią z innymi i zachęćcie ich do czytania i prenumeraty naszego Czasopisma.

 

©2024 Misjonarze Klaretyni Prowincja Polska. Wszelkie prawa zastrzeżone
Zadaj pytanie on-line