5(127)2017 Od Redakcji
Kilka lat temu, w raporcie „Global food losses and food waste” (Rzym 2011), przygotowanym przez FAO na „Save Food Congress” – imprezę towarzyszącą międzynarodowym targom „Interpack” (Dusseldorf 2011) – zostały opublikowane wstydliwe, wprost wołające o pomstę do nieba globalne dane o marnotrawieniu produktów spożywczych. Wynika z nich, że pod koniec minionej dekady na całym świecie marnowano rocznie 1,3 mld ton żywności, czyli mniej więcej trzecią część artykułów produkowanych w celach spożywczych, przy czym w krajach najbogatszych wyrzucano 670 mln ton, a w krajach rozwijających się 630 mln ton jedzenia rocznie.
Nie oznacza to, że całą tę żywność marnują konsumenci. Bardzo dużo żywności marnowane jest w trakcie jej przetwarzania, podczas transportu i handlu. W rzeczywistości konsumenci w krajach bogatych wyrzucają „tylko” 222 mln ton, ale i tak jest to prawie tyle, ile wynosi cała produkcja żywności w Afryce subsaharyjskiej (230 mln ton). Mieszkaniec Europy i Ameryki Północnej marnuje rocznie 95-115 kg produktów, na Czarnym Lądzie kilkanaście razy mniej (6-11 kg na osobę), ale przecież w Afryce ludzie umierają z głodu, więc wyrzucanie tam na śmietnik najmniejszej nawet porcji jedzenia jest jeszcze większym skandalem. W Polsce wyrzucamy rocznie 2 mln ton, a prawdopodobnie dalsze 7 mln ton marnują producenci i handlowcy. Tymczasem na świecie blisko 800 mln ludzi cierpi niedożywienie, rocznie umiera z powodu związanych z tym chorób i powikłań około 36 mln osób, a bezpośrednio z głodu około 12 mln (co piąty zgon).
„Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba / Podnoszą z ziemi przez uszanowanie / Dla darów Nieba... Tęskno mi, Panie” – pisał Cyprian Kamil Norwid w wierszu Moja piosnka, podczas swej wyprawy z Ocean w latach 1853-1854.
Ponieważ głodowanie, czyli niejedzenie wymuszone brakiem pożywienia, zwykle ma niewiele wspólnego z przestrzeganiem diety, a tym bardziej z poszczeniem, czyli wstrzemięźliwością od spożywania dostępnych pokarmów w ilości i rodzaju przekraczającym ustalone dobrowolnie surowe ograniczenia, motywowane bynajmniej nie zdrowym stylem życia lub wskazaniami medycznymi, lecz podejmowane z pobudek etycznych lub religijnych, paradoksalnie może się okazać, że nieprzemyślane praktykowanie cnoty umiaru w jedzeniu i piciu może się wiązać z marnowaniem niewykorzystanego pokarmu. Przy światowej nadprodukcji żywności nie musi to oznaczać automatycznego skazywania innych na głód, jednak post chrześcijański, aby zasługiwał na to miano i faktycznie był cnotą, musi iść w parze z uczynkami miłosierdzia, a w tym kontekście z koniecznością dzielenia się jedzeniem z innymi, z odejmowaniem sobie od ust, aby się dzielić z głodnymi. Warto też rozważyć konieczność dokonywania trafnych zakupów, wcześniej zaplanowanych, wyłącznie potrzebnej żywności oraz zapewnienia bezstratnych sposobów jej przechowywania w domu.
Zatem ćwiczenie się w cnocie wstrzemięźliwości, walka z nieumiarkowaniem w jedzeniu i piciu, musi opierać się również na głębokim szacunku do szeroko rozumianego „chleba”, do żywności jako takiej, nie na zapominaniu o niej lub uchowaj Boże marnowaniu, ale na jej pielęgnowaniu dla innych. „Chociaż bowiem post kształci serce, oczyszcza ciało, wykorzenia grzechy, zasiewa cnoty, to jednak gdy zabraknie orzeźwiających wód miłosierdzia, poszczący nie zbierze żadnych owoców” – nauczał Piotr Chryzolog. Przy okazji warto też przypomnieć słowa Ewargiusza z Pontu, którego zdaniem „brzuch żarłocznego mnicha ściąga podatek”, natomiast „nienasycony żołądek usposabia duszę, by czuwała na modlitwie”.
Przekazujemy drogim Czytelnikom kolejny numer „Życia Konsekrowanego”, na którego kartach po raz pierwszy podzielił się z nami swoją wiedzą i doświadczeniem kameduła – ojciec Roman Malaczewski z eremu di San Georgio w Rocca di Garda. Ostatecznie nie udało nam się uzyskać w wyznaczonym terminie podobnego materiału od kartuzów i od trapistów, ale o roli wyrzeczenia i postu w duchowości tych ostatnich napisał dla nas pan Norbert Czyżewski z Wrocławia, niedawno dyplomowany znawca ich charyzmatu zakonnego. Również po raz pierwszy podzielił się z nami swoją wiedzą znawca duchowości benedyktyńskiej i autor wielu książek, ojciec Tomasz Maria Dąbek z Tyńca. Dwoje kolejnych autorów już debiutowało w „Życiu Konsekrowanym”, a pozostali na pewno są bardzo dobrze znani naszym Czytelnikom, nie tylko z licznych publikacji, ale również z kart naszego dwumiesięcznika, za co jesteśmy im niezmiernie wdzięczni.
Życzymy miłej lektury i owocnych przemyśleń proponowanych tekstów.