Powołania

1(167)2025 Od Redakcji

    

       

Praca w życiu konsekrowanym może być postrzegana co najmniej w trzech kontekstach: 1) praca zakonników w dobrach/dziełach ich klasztoru; 2) praca zakonników zatrudnionych przez innych poza ich klasztorem; 3) praca innych zatrudnionych przez zakonników w ich dobrach/dziełach. W większym lub mniejszym stopniu dotyczą one prawie wszystkich form życia konsekrowanego i łatwiej jest wskazać te, których raczej nie dotyczą: pierwszy kontekst może nie dotyczyć pustelników, wdów i dziewic konsekrowanych oraz części instytutów świeckich; drugi zakonów klauzurowych; trzeci pustelników i męskich zakonów klauzurowych. Trzeci kontekst jest zwykle jest przemilczany, tak jakby zatrudnienie innych we wspólnotach i w prowadzonych przez zakonników dziełach nie miało żadnego wpływu na realizację ich konsekracji. W drugim i trzecim mamy do czynienia z pracą najemną.

       Praca najemna pojawiła się w czasach, kiedy ludzie prowadzili już osiadły tryb życia. Jednak nie każda praca poza gospodarstwem rodzinnym jest pracą najemną. Doskonalenie umiejętności rzemieślniczych wymaga niejednokrotnie opuszczenia rodzinnego warsztatu i terminowania u mistrza, więc nie bez racji uważane jest za naukę, a nie świadczenie pracy najemnej. Podobnie rycerstwo i budownictwo, tak bardzo potrzebne do zapewnienia bezpieczeństwa społecznego i dachu nad głową, choć bez wątpienia należą do ciężkich prac fizycznych, są sztuką i wymagają dobrych nauczycieli. Dopiero rewolucja przemysłowa i gwałtowna urbanizacja upowszechniły pracę najemną, do której przez dwa stulecia przymuszano nawet bardzo małe dzieci. Właśnie w tym czasie powstała większość zgromadzeń zakonnych, więc wrażliwość społeczna i stosunek ich założycieli do pracy musiały się różnić od tych, jakie mieli ojcowie monastyczni (zob. D. Zamiatała, Teologia pracy w pismach i regułach Ojców monastycznych, ŻK 5/43 (2003) s. 71-88) i wielcy średniowieczni zakonodawcy.

       Pewnie wszyscy wzruszaliśmy się w dzieciństwie, słuchając czytanej nam baśni Dziewczynka z zapałkami, którą H.Ch. Andersen napisał w 1845 na zamku Grasten, obecnie letniej rezydencji królewskiej. Rok później zmarł król Chrystian VI Oldenburg, który sześć lat wcześniej wprowadził w Danii powszechny obowiązek szkolny, lecz rozporządzenie to zaczęto realizować pół wieku później. Nauczanie szkolne mogło pośrednio ograniczyć zatrudnianie małych dzieci w handlu ulicznym, w fabrykach, na plantacjach i w kopalniach, ale nie rozwiązywało istoty problemu i potrzebne były ustawy wprost ograniczające pracę nieletnich. Na przykład w Anglii zakazano zatrudniania dzieci poniżej 9 roku życia już w 1833, ale tylko w przemyśle tekstylnym, w którym odtąd dzieci mające 9-13 lat mogły pracować maksymalnie 9 godzin dziennie, a te w wieku 13-18 lat 12 godzin na dobę. W 1847 ograniczono czas pracy wszystkich dzieci do 10 godzin dziennie i zakazano zatrudniania ich w kopalniach. Jednak dopiero w 1890 wprowadzono w Anglii obowiązek szkolny dzieci do 10. roku życia, a w 1899 do 12.

       Tymczasem w Ameryce w 1900 aż 1,75 mln dzieci (co szóste poniżej 16 lat) pracowało w handlu ulicznym, na plantacjach, w kopalniach i w przędzalniach. W 1905 prawie 75% przędzalników w Karolinie Północnej miało mniej niż 14 lat. Odnotujmy, że zaledwie 15 lat wcześniej ojciec amerykańskiej rewolucji przemysłowej Samuel Slater przywiózł z Anglii do USA sztukę produkcji nowoczesnych przędzalni. Równie szybka była urbanizacja: w 1800 tylko 320 tys. Amerykanów mieszkało w miastach (6% całej populacji), a w 1900 prawie 30,5 mln (40%).

       W 1916 prezydent Wilson podpisał ustawę Keatinga-Owena o zatrudnieniu dzieci, uchyloną dwa lata później przez Sąd Najwyższy. Do jej powstania doprowadziła prywatna organizacja NCLC (Narodowy Komitet ds. Pracy Dzieci), dla której w latach 1908-1918 socjolog Lewis Hine dokumentował warunki pracy i życia amerykańskich dzieci poruszającymi fotoreportażami. W 1954 NCLC przekazała Bibliotece Kongresu 21 albumów z 5100 fotografiami i 355 szklanych negatywów z lat 1908-1924. Jest wśród nich słynna fotografia 12-letniej prządki Addie Card, wykonana w 1910 w przędzalni bawełny w North Pownal w stanie Vermont, gdzie pracowała już 4 lata. Pięć lat po jej śmierci, w setną rocznicę urodzin, wydano 32 centowy znaczek pocztowy z tym zdjęciem. My umieściliśmy ją na okładce tego numeru.

       Szacuje się, że obecnie, mimo istnienia Międzynarodowej Organizacji Pracy, licznych ogólnoświatowych regulacji i programu IPEC (Międzynarodowego Programu na rzecz Eliminacji Pracy Dzieci), na całym świecie pracuje ćwierć miliarda dzieci, w tym 60 mln poniżej 12 roku życia. Jednak jeżeli skutecznie wyeliminujemy każdą pracę dzieci, to kiedy nauczą się one pracować i jak będą żyć i pracować, gdy już dorosną? Addie Card dożyła 95 lat w tanim mieszkaniu opłacanym z zasiłku społecznego. Pół wieku wcześniej zmarł w skrajnej biedzie 66-letni Lewis Hine, skazany na pomoc przyjaciela w płaceniu czynszu za jego skromne mieszkanie. Setki tysięcy lub nawet miliony osób zawdzięczały mu to, że nie musiały pracować w nieludzkich warunkach, tak jak fotografowane przez niego dzieci. Okazuje się, że to za mało, aby przejmował ich los tego bezrobotnego starca.

       Żeby jakakolwiek czynność mogła być uznana za pracę, musi uczestniczyć w tworzeniu społecznie użytecznych wartości materialno-ekonomicznych lub intelektualno-duchowych. Dla Włochów ma ona jeszcze wymiar obywatelsko-patriotyczny, jako że pierwsze zdanie ich Konstytucji stanowi: „Italia jest republiką demokratyczną, opartą na pracy”. Dla katolika jest to być albo nie być człowiekiem, gdyż „praca stanowi podstawowy wymiar bytowania człowieka na ziemi” (Laborem exercens 4). A jaki stosunek do pracy mają wychowywani bezstresowo ewentualni kandydaci do życia zakonnego, których w latach szkolnej edukacji nie było wolno przymuszać do wysiłku fizycznego i intelektualnego, o duchowym nie wspominając?

 

©2025 Misjonarze Klaretyni Prowincja Polska. Wszelkie prawa zastrzeżone
Zadaj pytanie on-line