4(156)2022 Od Redakcji
Doniosłości siódmego błogosławieństwa z Kazania na Górze: „Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój” (zabiegają o pokój, czynią pokój, niosą pokój – zależnie od tłumaczenia) nie pomniejsza w niczym to, że podmiot tego zdania, słowo eirénopoios, tłumaczone na łacinę w Wulgacie jako pacificus, pojawia się w Piśmie Świętym tylko jeden raz. Przeciwnie! Zresztą podobnie ma się sprawa ze słowem eleémón (miłosierny) z piątego błogosławieństwa, które w całej Biblii zostało użyte tylko dwa razy, albo z praus (cichy) z trzeciego błogosławieństwa, które pojawia się w Biblii tylko cztery razy.
Nie chodzi o pokój jako taki (eiréné), ale o zabieganie o pokój, o działanie zmierzające do jego zachowania, utrwalenia bądź wprowadzenia. Historia naszej europejskiej cywilizacji setki razy dowiodła słuszności rzymskiej sentencji: „Si vis pacem, para bellum” (Publius Flavius Vegetius, De re militari, księga III) – Jeśli chcesz żyć w pokoju, bądź przygotowany do wojny. Oczywiście, jeśli chcesz żyć w pokoju sprawiedliwym, a nie w zniewoleniu pod zaborami, okupacją lub dominacją innego silniejszego narodu. Trwająca osiem lat wojna na Ukrainie znów brutalnie weryfikuje słuszność tej sentencji.
Niezwykle ważnym etapem w dążeniu do doskonałości ewangelicznej ojców pustyni, protoplastów życia konsekrowanego, była walka z szatanem, nierzadko wprost fizyczna, gdy osobowe zło materializowało się w postaci istot cielesnych. Pod wpływem oświeceniowych nurtów myślowych przestaliśmy przejmować się szatanem (choć paradoksalnie kładziemy nacisk na unikanie grzechów głównych, a nie praktykowanie cnót głównych, które zapomnieliśmy lub mylimy z cnotami kardynalnymi i boskimi), a teraz nawet niektórzy zakonnicy, jak Arturo Sosa Abascal SJ, jawnie deklarują niewiarę w jego istnienie (Jorge Benítez, El único 'jefe' del Papa, „El Mundo” 31.05.1917; Rodolfo Casadei, Meeting. «Il diavolo esiste solo come realtà simbolica», „Tempi.it” 21.08.2019). Właśnie teraz włoski miesięcznik „Tempi” drukuje na okładce majowego numeru z poszarpanymi ukraińskimi flagami w tle, zmanipulowaną parafrazę rzymskiej sentencji: „Se vuoi la pace, prepara la pace” – Jeśli chcesz pokoju, przygotuj pokój... Przecież główne zachodnie państwa nie robiły nic innego w ciągu minionych dziesięcioleci! Redukowały swoje wydatki na obronność i wymuszały demilitaryzację innych krajów na wschód od Niemiec, ze zdradzoną w 2014 (traktat budapeszteński 1994) Ukrainą na czele.
Czymże więc jest pokój i gdzie szukać jego chrześcijańskiej wykładni? W krótkiej przedmowie do polskiego tłumaczenia encykliki św. Jana XXIII Pacem in terris, zaledwie dwa miesiące po opublikowaniu jej łacińskiego oryginału, bł. Stefan Wyszyński stwierdził, że ten „dokument słusznie można nazwać WIELKĄ KARTĄ POKOJU” (Przedmowa J. Em. Ks. Stefana Kard. Wyszyńskiego, w: Jan XXIII, Pacem in terris, Encyklika o pokoju między wszystkimi narodami opartym na prawdzie, sprawiedliwości, miłości i wolności, Pallottinum, Poznań 1963, s. 6). Była to bodaj pierwsza encyklika skierowana nie tylko „do duchowieństwa i wiernych chrześcijan całego świata”, ale również „do wszystkich ludzi dobrej woli”, do mieszkańców całego ziemskiego globu. Czy naprawdę znamy ten dokument?
„Przejściowy” papież, który obrał sobie nieużywane od Soboru w Konstancji imię Jan, w dodatku imię antypapieża (nie szata zdobi człowieka; nota bene Baldassare Cossa jako Jan XXIII w sporze Rzeczpospolitej z Zakonem Niemieckim stanął po stronie Polaków), w obliczu realnego zagrożenia globalną wojną z użyciem broni atomowej, przyczynił się zdecydowanie do zażegnania konfliktu kubańskiego. Zdążył też napisać w tym czasie swoją ostatnią encyklikę o konieczności zapewnienia wszystkim ludziom sprawiedliwego pokoju i warunkach jego utrzymania. Jako kapelan wojskowy podczas pierwszej wojny światowej i dyplomata ratujący tysiące Żydów przed holokaustem w czasie drugiej, a przede wszystkim jako umiejętny dyplomata z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem na Bałkanach, w Turcji i we Francji, jak żaden papież przed nim i po nim miał profesjonalne przygotowanie do kwalifikowanego wypowiadania się na arenie międzynarodowej w sprawach wojny i pokoju. Powinniśmy modlić się do niego o pokój, o światło Ducha Świętego dla politycznych i kościelnych przywódców, ale przede wszystkim sami medytować uważnie jego nauczanie dotyczące tego zagadnienia.
Trzeba też, abyśmy w tym szczególnym czasie przemyśleli nasze zaangażowanie we wprowadzanie pokoju: począwszy od nas samych, przez nasze wspólnoty, zakony, parafie, miasta, na globalnej społeczności międzynarodowej kończąc. Czy faktycznie jesteśmy błogosławionymi eirénopoioi? Nie dlatego, że pokój nam się podoba i wszyscy bardzo go pragniemy, ale dlatego, że działamy, faktycznie podejmujemy konkretne wysiłki na rzecz jego zapewnienia, a nie tylko nie przeszkadzamy robić tego innym, co i tak dla niektórych jest już wielkim wyzwaniem.